by  in Ogólna

Cross Training – kolejny krok

autor Michał Kiczela

W ostatnim dwudziestoleciu sporty walki przeszły szybszą ewolucje niż przez pozostałe wieki. MMA stało się wehikułem postępu w sztukach i sportach walki pod wieloma względami. Filtruje pod względem skuteczności i przydatności w konfrontacji sportowej oraz metod treningowych przynoszących najwyższy przyrost atrybutów fizycznych i psychicznych potrzebnych w walce MMA.
Co dalej? Oczywiście metody treningowe będą coraz doskonalsze, zawodnicy coraz silniejsi, wytrzymalsi, szybsi, dysponujący wachlarzem wyselekcjonowanych technik walki dopasowanych do swojej strategii walki, budowy ciała i atrybutów psychofizycznych.
MMA jako sport będzie ewoluować, jednak w określonych ramach, jakie stawiają przepisy walki i sam sport jako taki.A co gdyby znieść te ramy i popatrzeć szerzej na współczesne sztuki i sporty walki. Pójść krok dalej niż MMA, korzystając ze wszystkich dobrodziejstw jakie wniósł do współczesnego świata sztuk walki?
Spójrzmy zatem na sztuki walki szerzej, nie tylko przez pryzmat sportu. Pierwotnie sztuki walki służyły do walki na polu bitwy potem do obrony swojego życia, zdrowia czy dobytku. To wymaga nie tylko umiejętności uderzania rękoma, nogami. Nie tylko umiejętność walki w klinczu. Nie tylko umiejętność poradzenia sobie w przypadku znalezienia się na ziemi. To także walka z wykorzystaniem najprostszych broni jak pałka, kij, nóż i różne narzędzia, które mogą stać się bronią, jak butelka, śrubokręt, nożyczki itp. To umiejętność znalezienia się w sytuacji, gdy przeciwników jest więcej niż jeden, czy też umiejętności walki w grupie. To wreszcie szereg aspektów psychologicznych, które są nieodłączne w przypadku sytuacji zagrożenia naszego zdrowia czy zdrowia bliskich nam osób.
Można powiedzieć, że sztuki walki od wieków zajmowały się tymi aspektami. Prawda. Jednak dzisiaj jesteśmy bogatsi o wiedzę, jaką dzięki MMA, dają nam współczesne metody treningowe.
Wyobraźmy sobie adepta, który jest szkolony jak zawodnik MMA, ale pod kątem samoobrony. Przestają liczyć się style walki, a zaczyna liczyć się najskuteczniejsze wykonanie uderzenia, kopnięcia, obalenia, duszenia czy dźwigni, które krystalizuje się poprzez kontakt z metodami walki sprawdzonymi na ringach MMA. Kontakt z metodami, które w swojej dziedzinie osiągnęły niemal doskonałość. W przypadku uderzeń to boks, muay thai i różne odmiany fullcontactowego kickboxingu łącznie z francuskim savate. W przypadku obaleń i rzutów – judo, zapasy czy sambo, a w walce na ziemi brazylijskie jiu-jitsu i niewiele ustępujące mu wymienione sambo czy zapasy w wersji catchwrestling.
Do tego musimy dołożyć trening, którego nie znajdziemy w klubie MMA. Wspomniany wcześniej trening bronią. Tutaj na horyzoncie pojawia się oczywiście rodzina stylów filipińskich specjalizująca się w tym aspekcie walki. Także niektóre elementy ze świata zachodniego, jak szeroko pojęta szermierka czy też francuski le canne.
Poprzez kontakt z taką bazą techniczną, wykrystalizują się najlepsze dla danego adepta uderzenia, kopnięcia, duszenia, dźwignie itd.
Brakuje do tego jeszcze „myśli przewodniej”, która zmieni mentalność sportową – wygrania pojedynku sportowego, na mentalność przetrwania i ujścia cało z zagrożenia. Myśli, która nauczy, czym różni się walka sportowa od konfliktu, w którym jest zagrożone zdrowie czy życie. Jak się zachować, ustawić, poruszać, wykorzystywać otoczenie. Jak odfiltrować rzeczy, które z punktu widzenia walki sportowej mogłyby się wydawać się odpowiednie, a w sytuacji „ulicznej” będą samobójstwem.
Bardzo dobrym przykładem takiej „myśli” jest dziecko Bruce’a Lee – jeet kune do. Tworząc swój system, Lee kierował się właśnie takimi przesłankami. Jak wykorzystać najlepiej ludzkie ciało, które posiada taką, a nie inna morfologię, to tego aby najefektywniej uderzać rękoma i nogami. Jeszcze bardziej interesujące, jest to, że JKD wykorzystując współczesne metody treningowe, zostało skonstruowane pod kątem realnego konfliktu.
Aby bardziej wyjaśnić całe zagadnienie, najlepiej posłużyć się przykładem. Zrobię to na podstawie grafiku zajęć w moim klubie.
Cel: cross training – trening pod kątem samoobrony.
Podstawowa, zdefiniowana wyżej „myśl przewodnia” – jeet kune do – 2 treningi w tygodniu;
Trening parteru i chwytów – brazylijskie jiu-jitsu – 2 treningi w tygodniu;
Trening uderzania – muay thai – 2 treningi w tygodniu;
Trening połączenia uderzeń z obaleniami i chwytami – MMA – 1 trening w tygodniu;
Trening walki bronią – filipino – 1 trening w tygodniu;
Po pewnym czasie adept posiada podstawowe umiejętności chwytania, uderzania i walki bronią, filtrowane pod kątem przydatności w samoobronie przez jeet kune do. Setki godzin sparingu ze specjalistami od MMA, brazylijskiego jiu-jitsu, muay thai i filipino, są nieocenioną bazą doświadczenia, dzięki której jest w stanie wykonywać najefektywniej, wyselekcjonowane przez filtr „myśli przewodniej” techniki, dopasowując je do strategi „ulicy”.
Wszystko oczywiście poparte odpowiednim przygotowaniem fizycznym. Patrząc na powyższe można zauważyć, że daje to 8 godzin zajęć w tygodniu. Będzie to dawka najwszechstronniejszego treningu walki wręcz dostępnego dzisiaj. Oczywiście, przy dzisiejszym, bardzo częstym brakiem czasu na cokolwiek, można taki trening bardziej rozłożyć, ograniczając w danym okresie treningowym ilość zajęć. Zawsze jednak powinny znaleźć się w programie jeet kune do, jako „myśl przewodnia” i wybrany trening specjalistyczny z danej dziedziny np. brazylijskie jiu-jitsu, filipino czy muay thai.
Oczywiście nie wszyscy muszą pójść tą drogą. Rozwijając przez ostanie 10 lat program treningowy w moim klubie, przyświecała mi myśl cross treningu. Jednak, aby ten kierunek spełniał swoje zadanie, koniecznym jest, aby poszczególne systemy bazowe funkcjonowały jako niezależne grupy treningowe, każda na jak najwyższym poziomie. W ten sposób adepci, którzy są zainteresowani tylko brazylijskim jiu-jitsu czy tylko muay thai, mają najlepsze warunki do uprawiania wybranych przez nich dyscyplin, a ludzie którzy wybiorą drogę cross trainingu, zapewniony trening specjalistyczny na najwyższym poziomie.

Share:
KenjiroCross Training – kolejny krok